„Tańczące Organy” – Bal Gdański w Filharmonii Bałtyckiej

W ramach akcji Tomasz Topa otwiera się na kulturę, Moja Lady zabrała mnie w sobotę do filharmonii (dokładniej: Polska Filharmonia Bałtycka im. Fryderyka Chopina w Gdańsku) na Pierwszy Bal Gdański.

Cóż to jest takiego, ten „Bal Gdański”? Na początku godzinny koncert pt. „Tańczące Organy”, czyli polskie tańce narodowe przy akopaniamencie jazzowych improwizacji na organach i perkusji. Wystąpili:

• Tomasz Glanc – organy
• Arkadiusz Skotnicki – perkusja
• Zespół Pieśni i Tańca Uniwersytetu Gdańskiego „Jantar” im. Zygmunta Kamińskiego

Szczerze mówiąc, po pierwszej minucie zastanawiałem się co ja tam do diabła robię. Wielka sala koncertowa wypełniona ludźmi klasy Biznes, a na scenę wyszedł Arkadiusz Skotnicki i pukał w jakieś twory instrumentopodobne, delikatnie uderzał w wielki gong… Ogólnie dochodziły do mnie dźwięki, które przy pewnym samozaparciu można było nazwać muzyką. Cholera, to ma być ta wielka sztuka, którą się tak wszyscy podniecają?

Na szczęście to było tylko swoiste „intro”. Tomasz Glanc wyczyniał na organach prawdziwe cuda. Cztery manuały * ręczne, jeden nożny i jeszcze dodatkowo przystawiony fortepian. Muzyka do tańców ludowych (Mazur, Polonez, Kujawiak, Oberek), ale z nutką jazzu. Robi wrażenie.

W programie koncertu otwierajacego bal niezwykle ciekawe i „intrygujące” opracowania polskich tańców ludowych. Ośmiu parom tanecznym przygrywać będzie do tańca niezwykle rzadko spotykana kapela w postaci instrumentu na 8 tysięcy piszczałek czyli potężnych organów z dodatkiem rytmicznym perkusji. Za pulpitem oraganowy zasiądzie Tomasz Glanc, artysta, który z niezwykłym wyrafinowaniem improwizuje zarówno na tematy krakowiaka, kujawiaka, oberkak, mazura czy poloneza, jak i na tematy tańców latynoamerykańskich.

Po koncercie zaczynał się bal. Dla każdego lampka szampana, następnie zabawa taneczna w foyer *. Jak bal to bal – zarówno jedzenie jak i muzyka i tańce. Istnieje szansa zarezerwowania stolika z pełną obsługą kelnerską za 70zł lub korzystanie z bufetu we własnym zakresie (15zł i jesz ile chcesz).

Co do muzyki… wystąpił niejaki „Standard Acoustic” pod kierownictwem Wojciecha Wi?niewskiego, czyli kilku starszych panów w czerwonych marynarkach grających znane przeboje w swoich wersjach :) Starali się, niektóre piosenki wyszły lepiej, inne trochę gorzej. Ponoć szarpnęli się nawet na „Czarne Oczy” Ivana i Delfina. Faktycznie, coś w ten deseń przez chwilę było, ale szczerze mówiąc, słyszałem lepsze wersje tego przeboju grane przez niektóre telefony komórkowe…

Anyway, towarzystwu na balu chyba zbytnio to nie przeszkadzało. Co prawda średnia wieku jednak przekraczała nawet tę znaną z imprez na Pokładzie:). A ja chyba będę musiał zainwestować w jakiś kurs tańca dla muzycznie upośledzonych… Gdyby ktoś znał takowe kursy dla kompletnych żółtodziobów i antytalentów w Trójmieście za przystępne pieniądze, to proszę o kontakt…

A cały koncert i bal za… 15zł /os. Teoretycznie miejsca IV kategorii, ale z powodu małej ilości melomanów *, wszystkich posadzili na miejsach na wprost sceny.

W przyszłą sobotę Wieczór Wiedeński czyli utwory Straussa. Chyba jednak spasuję…

Nowe słówka na dziś:

Manuał, Manual

(łac. manus – ręka) Jedna z klawiatur ręcznych w organach. W zależności od rozmiaru instrumentu może wystepować jeden lub kilka manuałów.

Foyer

Foyer – [wym. fuaje] duże i rozległe pomieszczenie (lub zespół pomieszczeń) w budynku teatru, opery, filharmonii, hali widowiskowej, kina itp., przylegające do widowni sali widowiskowej lub koncertowej, przeznaczone dla widzów do odpoczynku oraz spotkań towarzyskich, wykorzystywane przed rozpoczęciem spektaklu oraz w trakcie jego antraktów (przerw), ale bywające również miejscem uroczystości po zakończeniu spektaklu.

Meloman

Meloman – miłośnik muzyki (w domyśle: klasycznej)

Wpis opublikowany 7 stycznia 2007
Tagi: bal, bal gdański, everything, filharmonia, kultura, organy
Kategorie: Bez kategorii

Komentarze do wpisu "„Tańczące Organy” – Bal Gdański w Filharmonii Bałtyckiej"