Użytkownik potrafi :)
Case-study
Mamy przypadek, gdy po usunięciu jednej partycji nie uruchamia się system Windows XP. Pomimo prób formatowania partycji i ponownej instalacji – nie da rady uruchomić ponownie komputera.
Diagnoza wstępna
Komputer próbuje szukać informacji o systemie, jednak jej nie znajduje. Prawdopodobnie na wskutek usunięcia partycji, zmienia się litera kolejnej (systemowej) przez co ścieżki w boot.ini się nie zgadzają. Odpalamy więc konsolę odzyskiwania systemu Windows XP i próbujemy edytować plik. Chodzi o to, żeby maksymalnie uratować dane z partycji systemowej, czyli omijać format szerokim łukiem.
Zaczynają się problemy…
Na partycji systemowej nie ma pliku boot.ini. Dalej: zamiast plików na partycji „C:” pojawił się dziwny katalog o nazwie „d—-„, do którego nie ma dostępu spod konsoli odzyskiwania, ale można się do niego dostać spod Linuksa na LiveCD.
Dalej: mamy drugą czystą partycję, tak jak pozostałe sformatowana pod NTFS, do której nie ma dostępu ani spod konsolii windows ani spod Linuksa. Próba zainstalowania sterownika dla pingwina, żeby mógł zapisywać pod NTFS nie powodzi się – nie można znaleźć sterowników na partycji systemowej…
Historia się trochę rozjaśnia…
Klient w końcu mówi dokładnie, jak wyglądała zabawa z partycjami. Miał Windowsa na partycji „F:”. Zachciało mu się usunąć partycje „E:” i podłączyć to miejsce do innej partycji. No i przychodzi mi do głowy głupi pomysł…
Lets install it!
Wyciągam dyskietkę startową Windows 98, wklepuje polecenie fdisk /mbr, wkładam płytkę z Windows XP i odpalam instalatora. Usuwam dla pewności pustą partycję „D:” i tworzę ją na nowo. System dalej nie chce się zainstalować. Patrzę na listę partycji, a tam na pierwszym miejscu jakieś 8mb w stanie surowym… Utworzyłem tam partycję, sformatowałem i instalacja ruszyła! Poradzisz sobie z instalacją Windowsa? Tak. No to super, to ja już się zbieram na kolację. Oto rachuneczek…
Ale jak na to wpadłeś Sherlocku? Elementarnie, drogi Watsonie…
Co nie teges? Z fusów mojej kawy rozpuszczalnej wywróżyłem, że dzieciak usunął partycję „E:”, przeniósł to wolne miejsce pomiędzy „C:” i „D:”, po czym połączył to z „C:”. W ten automagiczny sposób zrąbało się coś z MBR i dodatkowo powstało jakieś usyfione niesformatowane 8mb na początku dysku, na które Windows usilnie chciał wrzucić jakieś swoje pliki.
I weźcie dajcie użytkownikom Partition Magic…
Wpis opublikowany 27 września 2005
Tagi: everything, hardware, komputery, linux, serwis, software, support
Kategorie: Bez kategorii
Ja jako zatwardziały użytkownik Pingwina powiem tylko buhahaha… dla zasobu wiedzy użyszkodnika.
I tacy ludzie za lat parę będą rządzić Polską.
Autor komentarza, środa, 28 wrz 2005 #