Tiger czyli Black. Rebranding trwa, tak jak walka między Michalczewskim, Maspeksem i FoodCare
Zapatrzyłem się dziś w billboard stojący pod moim domem, na którym hasłem „Oryginalny smak w nowej puszce” firma FoodCare reklamuje swój napój energetyczny, czyli „Black Energy Drink„.
Tuż za nową puszką, widzimy tę „starą”, jakby przedartą (przekreśloną) pazurami drapieżnego zwierzęcia. Zauważmy, że nie widać całej nazwy, tylko literki „T | G | R„. Ale nasz mózg błyskawicznie uzupełnia luki w wyrazie, wszystko jasne.
Według Dariusza „Tiger” Michalczewskiego aż za jasne. Jego wypowiedzi odnośnie kampanii cytowały dziś rano serwisy branżowe. Bo prawa do marki „Tiger Energy Drink” ma teraz Grupa Maspex, a nie FoodCare.
Zmiana puszki i hasła
Cała historia przemiany Tigera w Black ma dwa różne oblicza. Z jednej strony świetne i płynne przejście w nowy brand. Najpierw późną jesienią ubiegłego roku pojawiła się limitowana edycja specjalna napoju – „Tiger Black Energy Drink” (tudzież „Black Tiger” jak niektórzy nazywali napój), w której puszka zmieniła kolor z niebieskiego na czarny, pojawił się wizerunek tygrysa, a hasło „Power is back!” sprytnie zamieniono na „Power is Black!„.
Wczesną wiosną słowo „Tiger” zupełnie zniknęło z opakowań starego-nowego napoju „Black Energy Drink„. Słowo „black” było jednak pisane tym samym fontem co wcześniej „Tiger”. Kolorystyka prawie identyczna.
Zmiana w reklamach
Zauważcie jak subtelnie zmieniła się reklama napoju. Najpierw pierwszy spot emitowany podczas wprowadzenia na rynek napoju „Tiger Black Energy Drink„:
A tu klip, który można dziś obejrzeć na oficjalnej stronie napoju „Black Energy Drink„:
Słowo „Tiger” niby zniknęło… a jakby nadal tam było dzięki zmienionemu podkładowi muzycznemu…
Grupa Maspex przygarnęła zagubionego tygrysa
Tygrysa, którego „zgubiła” w swoim produkcie firma FoodCare, odnalazła Grupa Maspex, która sprzedaje napój „Tiger Energy Drink” w puszce podobnej do tej „oryginalnej”:
Na dodatek na puszce widać imię i nazwisko gdańskiego boksera, którego fundacja „Równe Szanse” współpracuje z wspomnianą Grupą Maspex. A tym samym wracamy do powodów walki o nazwę…
Kto ma prawa do Tigera?
Tu przechodzimy do wspomnianego wcześniej drugiego oblicza zmiany nazwy napoju, czyli sporu pomiędzy Michalczewskim a FoodCare. Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi oczywiście o pieniądze. I to spore.
Kilka lat temu „Red Bull” został zdetronizowany przez Tigera, który dzięki niezłej promocji i – prawdopodobnie w głównej mierze – prawie dwukrotnie niższej cenie, stał się najchętniej kupowanym energetykiem na naszym rynku.
Zgrzyty pomiędzy Michalczewskim a FoodCare zaczęły się, gdy z puszek zniknął wizerunek i podpis boksera. Potem firma wprowadziła na rynek prawie identyczny produkt – „N-GINE„. Niższa cena, praktycznie identyczny smak… Na oskarżenia Michalczewskiego pod kierunkiem prezesa FoodCare o działania na niekorzyść marki Tiger nie trzeba było długo czekać. Przepychanki o to kto posiada jakie prawa do poszczególnych elementów marki „Tiger” trwały chyba kilka lat. W końcu zaczęło się na poważnie:
- W listopadzie ubiegłego roku Michalczewski wypowiedział umowę FoodCare i podpisał nową z Maspeksem
- 1 grudnia FoodCare musiał wstrzymać produkcję, ponieważ gdański Sąd Okręgowy opowiedział się po stronie boksera i jego fundacji. FoodCare oczywiście od razu złożyło zażalenie.
- 15 grudnia, czyli niespełna dwa tygodnie później, media otrzymały komunikat, w którym można było przeczytać, iż „dzięki zawartej umowie Maspex uzyskał WYŁĄCZNĄ LICENCJĘ do używania oznaczenia TIGER i wykorzystania wizerunku oraz pseudonimu Dariusza Michalczewskiego w promocji produktów spożywczych, w tym napojów energetycznych.”
- 23 grudnia FoodCare wznowił produkcję, ponieważ Sąd Okręgowy w Gdańsku wstrzymał wykonanie wyroku. Na rynku były dwa napoje „Tiger Enery Drink”.
- Zaraz po świętach, 30 grudnia, FoodCare przedstawił „stan prawny dotyczący pasożytniczych zachowań konkurencji w obszarze produkcji napoju Tiger”.
Okazało się, że początek nowego roku przyniósł nowe, jeszcze ciekawsze rozwiązania. W połowie stycznia obie firmy miały sądowe zakazy używania marki „Tiger”. Krakowski Sąd Okręgowy rozstrzygnął na korzyść Fundacji Michalczewskiego, natomiast kilka dni później sąd w Gdańsku wydał taki sam zakaz produkcji i sprzedaży firmie Maspex. Do czasu wyjaśnienia sporu.
Oczywiście obie firmy odwołały się od tych decyzji, sądy przychyliły się do ich argumentacji i ostatecznie pod koniec stycznia obie firmy znowu mogły produkować „swoje” Tigery.
Od tamtego czasu oczywiście trwały kolejne przepychanki, kolejne sądy najpierw nakazywały wstrzymanie produkcji, potem ustanawiały fundacji Michalczewskiemu wielomilionowe kaucje, podwyższały je, uchylały zakazy, przywracały je. Były też doniesienia do prokuratury dotyczące wprowadzania FoodCare w błąd przez Michalczewskiego itd. Ostatecznie sytuacja wygląda tak, że do czasu wydania prawomocnych wyroków, FoodCare nie ma praw używania znaku towarowego „Tiger”.
Dlatego właśnie oburzenie Dariusza Michalczewskiego dotyczące nowych billboardów. FoodCare tłumaczy, że nie wykorzystał spornej marki, więc wszystko jest ok. Ale powiedzmy sobie szczerze, jest to pewne balansowanie na granicy…
Ciekawe jak się rozwinie sprawa.
» Zobacz dodatkowe ilustracje do wpisu «
Wpis opublikowany 25 lipca 2011
Tagi: foodcare, marketing, maspex, michalczewski, rebranding, reklama, tiger
Kategorie: ciekawostki, marketing, offline, reklama, wszystkie
Zobacz również:
Komentarze do wpisu "Tiger czyli Black. Rebranding trwa, tak jak walka między Michalczewskim, Maspeksem i FoodCare"
Najnowsze posty:
- Unboxing: Topowy/TomTomowy Prezent
- Rozpakuj Topowy Prezent - konkurs świąteczny
- Tajemnicze zmiany rozkładu SKM
- #Apple World Problems: co zrobić z iPadem "3"?
- Zakaz palenia papierosów elektronicznych?
Najnowsze komentarze:
Zobacz również:
Mikołajkowy konkurs Linksys by Cisco [Aktualizacja: Wyniki!]
25.07.2011, 44 komentarze
Wyjątkowo emocjonalnie podchodzę do sprawy, która mnie nie dotyczy. Popieram FoodCare.
W ostatnich paru latach Tiger nie kojarzyl się już w ogóle z Michalczewskim, a na pytanie „co to jest Tiger” większość odpowie, że napój. Cała zasługa w zdobyciu pozycji lidera rynku należy do firmy Włodarskiego (że wspomnę o napojach takich jak „Dominator” o których nikt już nie słyszy). Michalczewski od dawna już nie był twarzą kolejnych kampanii Tigera.
A Maspex? Dla nich to nie jest szczególnie ważna marka w koncernie, dlatego nie wróżę mu sukcesu na dłuższą metę. Wystarczy zresztą spojrzec na design puszek i zwłaszcza litrowych butelek Tigera od Maspexu. Ohyda. FoodCare jest o wiele bardziej zdeterminowany i pomysłowy.
Autor komentarza, poniedziałek, 25 lip 2011 #
Według mnie wszystko jest kwestią szczegółów umowy zawartej pomiędzy FoodCare a Michalczewskim.
Jeśli bokser miał tylko być twarzą kampanii przez określony czas po którym producent napoju mógł swobodnie(j) dysponować marką, wprowadzać kolejne produkty w celu dywersyfikacji rynku itd. to sądowe zakazy i przepychanki uniemożliwiają tej firmie produkcję napojów. Trzeba trochę podejść do granicy i walczyć o swój produkt (w tym przypadku o recepturę napoju) i zastosować kilka tricków do pokazania przemiany.
Jeśli natomiast to firma Włodarskiego jest tutaj tym czarnym bohaterem, który próbuje ciemiężyć biednego emerytowanego boksera, to sąd będzie musiał wydać sprawiedliwy wyrok…
Autor komentarza, poniedziałek, 25 lip 2011 #
Michalczewski udzielił FoodCare’owi licencji na „siebie” pod warunkiem, że pewien % z dochodów będzie iść na jego fundację „Równe szanse” która funduje dzieciom z biedniejszych rodzin jakieś treningi czy coś. FoodCare w pewnym momencie przestał płacić ten procent na fundację, więc bokser wypowiedział umowę dlatego, że złamano jej warunki. Taką wersję znam.
Autor komentarza, poniedziałek, 25 lip 2011 #
też taką wersję znam.
Autor komentarza, środa, 10 sie 2011 #
Co by nie było to i tak Michalczewski przegrał walkę. Runda z FoodCare moze i wygrana, za wiele mu nie dało. Do dzis przecież wielkie sieci handlowe sprzedają po zaniżonych cenach tigery, bo im sporo na składzie zostało – 0.5l za…2zł.
Za czasów inżynierskich studiów kupowałem tigery, które smakowały i były świetną alternatywą wobec drogiego redbulla. I z chęcią wspierałem charytatywną działalność Tygrysa – w końcu zrobił coś dobrego dla młodych.
Ciekawe co dalej z tym Black zrobi FoodCare…bo ostatnio z powrotem Frugo osiągnął niemały sukces i to dzięki konsumentom
Autor komentarza, poniedziałek, 25 lip 2011 #
Ja na szczęście nie pijam energetyków, ale w tej sprawie jak najbardziej jestem po stronie fundacji.
Autor komentarza, wtorek, 26 lip 2011 #
Ja piłem swego czasu dużo… i.. od maja trzymam sie z dala od półek. ;)
Autor komentarza, wtorek, 26 lip 2011 #
Źródła zbliżone do fundacji Michalczewskiego :) poinformowały, że ze strony FoodCare doszło do kilku nieprzyjemnych rzeczy, o których bokser dowiadywał się zwykle po fakcie, m.in.:
– próby rejestracji w Urzędzie Patentowym zmodyfikowanego oznaczenia Tigera
– wspomniane wcześniej usunięcie wizerunku boksera z opakowań (pomimo zapisu umownego o wpływie zainteresowanego na wygląd opakowań)
– wspomniane też przez Maxika zaprzestanie płatności za licencję
Autor komentarza, piątek, 29 lip 2011 #
No i co black zdechł TIGER przetrwał. Pazerny i chciwy FoodCare jak zwykle sie skompromitowal i wydal majatek merke ktorej nikt nie zna albo traktuje jak energy, be itp itd takze kapa. Frugo tez sie nie udało wcisnąc hahah. Niech foodCare sprzedaje swoje badziewia w najnizszej cenie bo to jest ich rynek najtanszych i najbardziej badziewnych produktów.
Autor komentarza, piątek, 6 kw. 2012 #